Marcin
Poznajcie Marcina, pracownika Exbud Skanska S.A. Wytwórnia Konstrukcji Stalowych, uczestnika programu Skanska Stretch
Będziesz przebudowywał Stadion Olimpijski w Helsinkach?
Tak naprawdę mam tylko parę informacji odnośnie Stadionu. Widziałem projekt, ale nie mam nawet kiedy się w niego zagłębić, zobaczyć, co tam jest, bo cały czas jestem na budowie.
Ile lat pracujesz w WKS?
Ponad sześć lat. To moja pierwsza praca po skończeniu studiów. Skończyłem budownictwo w specjalizacji Technologia i Organizacja Budowy.
Jakie były twoje pierwsze obowiązki, gdy zostałeś przyjęty do pracy?Kiedy zaczynałem, byłem inżynierem budowy, ale siedziałem w biurze, gdyż nas zespól był bardzo mały, 3-osobowy. Na początku zajmowałem się nadzorowaniem produkcji - przygotowywałem wykazy stali, analizowałem dokumentację, później, kiedy się wdrożyłem, nadzorowałem procesy na produkcji.
Jak to się stało, że jedziesz do Finlandii?
W firmie odbywał się nabór do piątej edycji programu Skanska Stretch. Zostałem zgłoszony przez dyrektora oddziału. Przeszedłem proces kwalifikacji, m.in testy na inteligencję, rozmowy ze szkoleniowcami z zewnętrznej firmy, test wiedzy z języka angielskiego, ale ostatecznie i nie zakwalifikowałem się w tej edycji. Po roku została podjęta decyzja, że do szóstej edycji zakwalifikowane zostaną trzy osoby, którym najmniej brakowało, żeby się dostać rok wcześniej. Skanska Stretch to program rozwijający pracownika, pokazujący mu nowe możliwości. Jest podzielony na moduły. Pod koniec pierwszego modułu dostaliśmy temat do realizacji. Podzielono nas na 6 grup, każda z nich dostała swój temat w zależności od kompetencji. Ja dostałem „Efektywne wprowadzenie do systemu budownictwa modułowego BoKlok do Finlandii”. BoKlok-i to takie drewniane domki, budowane w modułach o takich wymiarach, żeby weszły na tira. Prefabrykuje się je w zakładach. Takie moduły - kompletne z kafelkami, wygipsowane, z oknami itp., jadą na budowę. Montaż jest bardzo szybki, więc takie budynki szybko powstają, co jest ważne szczególnie w Skandynawii czy USA, bo robocizna w tych krajach jest bardzo droga. Nad pracą naszej grupy czuwali sponsorzy, czyli osoby nadzorujące budowy tych BoKlok-ów w Finlandii oraz sam prezes BoKlok-a ze Szwecji. Na początku jeden lub dwa razy w tygodniu spotykaliśmy się na Skype, stawialiśmy sobie jakieś zadania do rozwiązania i po danym okresie je przedstawialiśmy. Jeśli potrzebowaliśmy pomocy, kontaktowaliśmy się z Finami czy Szwedami, telefonicznie lub mailowo i prosiliśmy o jakąś informacje, pomoc, żeby nam nakreślili, jak to wszystko wygląda, dlaczego nie funkcjonuje efektywnie i co ich zdaniem należy zmienić. Po takiej kilkumiesięcznej pracy spotkaliśmy się na module 2 w siedzibie naszej firmy w Helsinkach. Dostaliśmy na tydzień jedną z sal konferencyjnych, gdzie codziennie od 8.00 do 20.00 ciężko pracowaliśmy. Co ważne, nikt nas nie zmuszał do tego, widać było zaangażowanie całej grupy, gdyż sami przed sobą postawiliśmy duże oczekiwania i nie dawaliśmy sobie taryfy ulgowej. Znalazło się też oczywiście parę wieczorów, żeby wyjść na miasto, pobawić się, porozmawiać, więc wyjazd uważam jak najbardziej za udany, który spoił relacje między członkami grupy.
Po drugim module w Finlandii mieliśmy czas, żeby przygotować prezentacje, która miała być wygłoszona podczas trzeciego modułu, przed zarządem firmy w Sztokholmie. Trzeba było się merytorycznie przygotować, ale też przedstawić prezentację w ciekawy sposób. Musieliśmy pracować nad mową ciała, sposobem prezentowania. Pomagała nam przy tym zewnętrzna firma, która organizowała nam spotkania na Skype, na których uczuliliśmy się sposobów prezentacji i tego, na co zwrócić uwagę, jaka powinna być struktura prezentacji. Potem spotkaliśmy się wszyscy w Sztokholmie. Tu też mieliśmy kilka dni na weryfikację naszej prezentacji i dopracowanie jej, bo - jak nas informowali koledzy z poprzednich edycji programu Skanska Stretch - prezentacje zmieniają się czasami o 180 stopni. Rzeczywiście tak było, np. moja prezentacja zmieniała się 3 razy, za każdym razem tak doszczętnie, że prawie nic z niej nie zostawało. I suma summarum, zostały nam dwa dni na nauczenie się tej prezentacji przed finalnym pokazem. Później już sama prezentacja - tak jak z maturą, chwila stresu i później satysfakcja z naprawdę dużego sukcesu. Muszę przyznać, że cały program Skanska Stretch jest rewelacyjny, bo po pierwsze nawiązuje się kontakty, a po drugie – pokazuje, jakie naprawdę ma się możliwości. Zauważa się też inne sposoby pracy, rozmawia się z ludźmi, którzy mają inne sposoby organizacji pracy. Ja na przykład zupełnie zmieniłem podejście do moich obowiązków, w inny sposób zacząłem sobie organizować prace, w inny sposób zacząłem wymagać jakichś rzeczy od współpracowników. Powiem szczerze poczułem, jaka jest wartość człowieka, teraz czuje się pewniej w moich obowiązkach. Program bardzo poszerza horyzonty.
Jak wyglądają Twoje przygotowania do wyjazdu?
O tym, że pojadę przebudowywać Stadion w Helsinkach, dowiedziałem się 2-3 tygodnie temu i to był bardzo szybki proces. Dostałem informacje w środę, że Stadion w Helsinkach chce mnie przyjąć, a już w poniedziałek ustaliliśmy, że 5 stycznia mam być na miejscu w Helsinkach, a 30 grudnia muszę zakończyć swój obecny projekt. Byłem wtedy cały czas na budowie, a po jej skończeniu miałem 3 dni na dopięcie spraw typu wyrobienie europejskiej karty zdrowia czy zrobienie zakupów.
Czym będziesz się zajmował w Finlandii?
Będę się zajmował przebudową stadionu olimpijskiego w Helsinkach. Moja rodzima wytwórnia będzie tam dostarczała zadaszenia konstrukcji stadionu o wadze ok. 2300 ton, więc jest to rzeczywiście dość pokaźna konstrukcja. Jest ona przestrzenna i - jeśli chodzi o montaż - będzie na pewno wymagająca. Nie realizowaliśmy w Polsce aż tak spektakularnego projektu, jeśli chodzi o prowadzenie montażu. Na pewno będzie to duże wyzwanie. Za montaż będzie odpowiedzialna fińska zewnętrzna firma, ale będę koordynować wszystkie te prace. Będę się też zajmował robotami żelbetowymi i zdobywał doświadczenie w projektowaniu w BIM. I ostatnia sprawa to finanse na projekcie, struktura organizacji budownictwa w Finlandii.
Słyszałam, że budowa tego stadionu jest obwarowana różnymi szczegółowymi wymaganiami, procedurami ISO itp.?
Procedury typu ISO to u nas na wytwórni normalna sprawa. Jeśli chodzi o konstrukcje, to wszystkie wymogi mi są znane, niekiedy na budowach mamy o wiele bardziej restrykcyjne procedury. Byłem na budowie realizowanej dla japońskiej firmy jako generalnego wykonawcy, gdzie było mnóstwo procedur. Wracając do stadionu, jedyny problem może stanowić komunikacja, gdyż nie wszyscy uczestnicy będą mówili w po angielsku, więc trzeba będzie wypracować jakiś sposób, ale myślę, że nie będzie z tym problemu.
Powiedz może o jakimś najbardziej wymagającym projekcie, który był twoim największym wyzwaniem.
Była to budowa dwóch dużych i wymagających wiaduktów kolejowych. Musiałem się nimi zająć jako pracownik z 2-letnim doświadczeniem – byłem odpowiedzialny za nadzorowanie wytworzenia zgodnie z dokumentacją, ustaleniami z klientem i pod względem technicznym. Było to duże wyzwanie dla tak młodego pracownika jak ja.
A pamiętasz Twój pierwszy projekt?
Mój pierwszy projekt to nie było nic dużego - naprawa dźwigara mostu po uderzeniu samochodu, wiozącego koparkę z niedostatecznie złożonym ramieniem. Ramię koparki uderzyło w stary wiadukt, który był budowany za czasów okupacji niemieckiej. Co było w tym ciekawe, stal, z której zbudowany był ten dźwigar, była nietypowa, bo wtedy były inne normy i ta stal miała inne właściwości. Trzeba było dokonać ekspertyzy, analizy składu chemicznego stali, dobrać do tego odpowiednie metody spawania, wyprostować, wstawić nowy element dźwigara. Więc tutaj robota była nieduża, ale ciekawa jak na pierwszą realizacje. Jeśli chodzi o taki „normalny” most to pierwszy był most przez rzekę Wisłok w Trzebownisku. Tam poznałem moich przyszłych kolegów, z którymi realizowałem później kilkanaście projektów.
Wspomniałeś, że to, czego uczymy się na studiach, bardzo odbiega od tego, co się robi później w pracy. Jakie szkolenia przeszedłeś po zatrudnieniu w WKS?
Na początku były oczywiście szkolenia z BHP, bo praca w zakładzie ma troszkę inny charakter niż na budowie. Jeśli chodzi o moje obowiązki, najpierw była to analiza dokumentacji, nauka czytania rysunków, bo to czego nauczyłem się na studiach, np. na temat spoin, okazało się niewystarczające. Tak naprawdę mój przełożony i cała ekipa WKS uczyli mnie, na czym polega produkcja, a później montaż konstrukcji na budowie. Mogłem liczyć na bardzo duże wsparcie, bo gdy dostawałem jakieś zadanie i potrzebowałem informacji, mogłem się zwrócić do praktycznie każdego pracownika i otrzymywałem konkretną pomoc. Nikt nigdy nie odesłał mnie z kwitkiem, tylko siadał, pokazywał i tłumaczył.
Wskazówki dla młodych inżynierów? Jakieś kursy, które mogą się przydać w przyszłości w pracy?
To zależy od tego, w jakiej firmie pracujesz i czym będziesz się zajmował. To, co się przyda każdemu, to bardzo dobra znajomość Excela. W każdej branży jeżeli się poświęci tydzień, dwa na napisanie jakiegoś arkusza kalkulacyjnego do wykonywania pewnych czynności, jakiś obliczeń, daje to ogromne efekty w późniejszej pracy. Wszystkie inne kursy wyjdą „w praniu”. Dla mnie najważniejszą cechą nowego pracownika jest otwartość, zdolność do komunikacji, bo od razu jednasz sobie ludzi. Również ważną cechą jest organizacja, jeśli coś się zaczyna to trzeba robić do końca, nie chwytać się dziesięciu rzeczy na raz. Nie należy bać się wyzwań, jeśli się widzi, że coś jest nowego, ambitnego i można temu sprostać, to trzeba iść w ciemno, bo można stać się ekspertem w tej dziedzinie, mimo młodego wieku.
Na zakończenie. Nie spodziewałem się, że...
Los rzuci mnie do Finlandii na projekt zagraniczny, ogólnie nie spodziewałem się udziału w programie Skanska Stretch. To dla mnie duże wyróżnienie i mogę powiedzieć, że jest to najlepsza rzecz, jaka mnie spotkała od początku kariery.